piątek, 23 września 2016

Rozdział III

Pomyślałam, że moje życie jest
zbudowane na ruchomych piaskach.
Zmienia się z dnia na dzień.
S. J. Watson, Zanim zasnę


Nieznacznie odsunęła się od kobiety i w niemałym osłupieniu badawczo się jej przyglądała. Wyglądała zupełnie inaczej, niż ją zapamiętała. Schudła kilka kilogramów, zmieniła kolor włosów i fryzurę. Niegdyś jasnobrązowe włosy, teraz były rude i sięgały ramion. Kolor ten odejmował jej kilka lat i dodawał uroku.
Cassie spojrzała w jej oczy. Emanowała z nich niepewność i, tak jej się wydawało, tęsknota. Stały w ciszy naprzeciwko siebie i obserwowały się. Cassie poczuła jak jej serce zaczyna bić mocniej. Była wściekła za to, że zostawiła ją wtedy, kiedy potrzebowała jej najbardziej. Starała się opanować te wszystkie emocje, które w jednej chwili ją zaatakowały. Zamknęła oczy, by się uspokoić. Usiłowała wyrównać oddech. Oddychaj, oddychaj, powtarzała sobie.
– Przepraszam, że cię zostawiłam. – Usłyszała łamiący się głos. Poczuła na ramieniu uścisk. – Wiem, że jesteś na mnie zła.
Cassie nerwowo wyrwała się spod objęcia. Ponownie na nią spojrzała; widziała, jak wzbiera w niej strach i wstyd. Wiedziała, że powinna teraz coś powiedzieć, ale nie potrafiła. Zabrakło jej słów. Zastanawiała się, jak jedną osobę można darzyć tak wieloma różnymi uczuciami. Jednocześnie chciała na nią nakrzyczeć za to, że odeszła i powiedzieć jak bardzo ją kocha i cieszy się jej powrotem.
– Lexi – szepnęła, patrząc gdzieś w dal. – Ty wróciłaś. – Słowa te bardzo ciężko przeszły przez jej gardło. – Lexi – powtórzyła cicho i jej policzki powtórnie były mokre od łez. Ścisnęła mocniej dłonie, by opanować ich drżenie.
Spojrzawszy jeszcze raz na twarz siostry, ze wszystkich sił próbowała wymazać wszelkie nagromadzone negatywne emocje.
– Wejdziesz do środka? – spytała, przygryzając ze zdenerwowania dolną wargę; robiła tak zawsze, gdy zdenerwowanie brało górę.
Alexa ze zdziwieniem przytaknęła, robiąc krok do przodu.
– Dziękuję – powiedziała z uśmiechem. – Cieszę się, że cię zastałam.
Cassie zaprosiła Alexę do kuchni, posadziła przy kuchennej wyspie i podała gorącą herbatę goździkową, w której obie tak gustowały. Obserwowała Alexę, zastanawiając się, czy nadal lubi ten napój. Między siostrami panowała napięta i gęsta atmosfera, żadna z nich nie miała odwagi, by się odezwać. Siedziały tak przez jakiś czas.
– Czemu wróciłaś po tylu latach? – spytała, próbując ukryć rozgoryczenie. Patrzyła badawczo na siostrę. Ponownie poczuła do niej ogromny żal. – Nie było cię na pogrzebie cioci – syknęła gniewnie. – Co było tak ważnego, że nie mogłaś przyjechać?
– Wyda ci się to banalne, ale miałam problemy z telefonem, a nie było mnie w domu i…
– Powiedzmy, że to rozumiem. Ale jesteś mi winna odpowiedź, odpowiedzi… Czemu wyjechałaś?
– Wybacz mi – szepnęła ponownie, nerwowo pocierając dłonie. – Ja… ja chciałam wrócić, ale musiałam dać sobie trochę czasu. Byłam na ciebie zła…
– Zła na mnie?! – krzyknęła, przerywając jej. –  Jak mogłaś mieć do mnie pretensje?! To nie była moja wina, a ty wszystko zrzuciłaś na mnie i, jak gdyby nigdy nic, zostawiłaś! – Wyrzuciła wszystko jednym tchem.
– Cassie, ja wiem. Zrozum...
– Nigdy cię nie zrozumiem. Jesteś moją siostrą, jedyną rodziną jaka mi została. Winę za twój wyjazd i śmierć rodziców zrzuciłam na siebie i nawet nie wiesz, jak było mi ciężko z tym wszystkim żyć. Miałam dość. Kiedyś, każdego dnia liczyłam na to, że znowu się zjawisz, że mi wybaczysz. Ale teraz, nie wiem czy dobrze zrobiłaś. – Widziała, jak siostra otwiera oczy ze zdumienia, czuła, że Alexa nie oczekiwała, że usłyszy coś takiego od młodszej siostry. – Kilka tygodni temu znowu miałam nadzieję, że cię zobaczę. Potrzebowałam twojego wsparcia. Dzwoniłam do ciebie, żeby powiedzieć ci o wszystkim. Potem dzwoniłam, żeby poinformować cię o pogrzebie cioci.
– Wiem, że nigdy mi tego nie zapomnisz – wyznała kładąc rękę na dłoni Cassie. – Miałam kontakt z ciocią, dzwoniłam do niej i wypytywałam o ciebie. Kilka lat temu powiedziałam, jej o planach na powrót. Tęskniłam za tobą, ale ciocia oznajmiła,  że już uporałaś się ze wszystkim, więc uznałam, że mój powrót przypomni ci o wszystkim.
– To nie powinno być twoją decyzją! Nie mogłaś decydować za mnie! – krzyknęła. – I co? Ciocia tak po prostu zgodziła się na twój genialny plan? – Obserwowała uważnie siostrę.
– Nie. Była zła. Pokłóciłyśmy się o to. Mówiła, żebym wróciła, ale ja nie mogłam. Nie mogłam, bo czułam, że wyjazdem zerwałam więź między nami.
– Lexi – powiedziała szeptem, słuchając z niedowierzaniem słów siostry. – Jak mogłaś pomyśleć, że nie będę cię potrzebować? Jak mogłaś uznać, że ci nie wybaczę? Kocham cię, i cokolwiek by się nie działa, to zawsze powinnyśmy być razem. Wiesz, czasami chodzą za mną myśli, że to wszystko, co się stało, jest moją winą? Ale pewna mądra osoba powiedziała mi, że nie mamy wpływu na wszystko i wszechświat ma już dla każdego przygotowany plan. Wiem, że niektórych rzeczy nie zmienię. – Mówiąc to, uśmiechała się łagodnie i wytarła płynące po policzkach łzy.
– Wiem, ze powinnam przy tobie być.
Długa rozmowa, którą przeprowadziły była bardzo ciężka i bolesna. Siostry obnażyły przed sobą skrywane przez lata uczucia. Obie wiedziały, iż ta wymiana zdań przy goździkowej herbacie będzie przełomem w uzdrowieniu ich relacji i zapoczątkuje coś nowego. Od ich ostatniego spotkania zmieniły się, dorosły, zrozumiały swoje błędy i chciały je naprawić. Wypadek rozdzielił je na długo, ale to ich wola i chęć pojednania się, mogły sprawić, że na nowo staną się rodziną.
Kiedy atmosfera nieco zelżała, wybrały się na spacer po parku, który tak bardzo lubiły. Lexi, stęskniona rodzinnego miasta, urzeczona chłonęła widoki. W drodze podziwiała niewielkie edwardiańskie domy i zadbane ogrody. Nie wiedziała nawet kiedy siostra przyprowadziła ją na ich ulubioną ławę, stojącą pod rozłożystym klonem, z której miały wspaniały widok na centralną część ogrodu. Wyłączoną już fontannę i brukowe ścieżki pokrywała cienka warstewka wielobarwnych liści, a w tle malowały się fioletowe wrzosy. Jesień w Wirginii jest cudowna, pomyślała Alexa i spojrzała uważnie na pogrążoną w myślach siostrę.
– Nad czym tak się zastanawiasz? – spytała, bawiąc się żółto-czerwonym liściem.
– Nad niczym. Tak po prostu myślę – skłamała, unikając wzroku zatroskanej Lexi.
– Nie widziałyśmy się sześć lat i uważasz, że już nie poznaję, kiedy kłamiesz?
– Dużo się zmieniło i wielu rzeczy nie wiesz. –
Słowa Cassie zabolały ją, poczuła jak wzbiera w niej rezygnacja. Miała wrażenie, że siostra nie chce się przed nią otworzyć.
– To daj mi się dowiedzieć. Powiedz, co cię gryzie – poprosiła.
Postaram się, dobrze?
Wypuściwszy powietrze z płuc, zaczęła opowiadać całą historię. To, o czym opowiadała było dla niej niezwykle trudne.
Lexi zobaczyła na twarzy siostry przeszywający ból. Ból, jakiego dotąd nie widziała. Było jej ciężko słuchać o tym, jak znalazła ukochaną ciotkę i przez kilka dni siedziała bezczynnie w szpitalu, licząc na cud, który nie nadszedł. Dowiedziała się o istnieniu listu, którego jeszcze Cassie nie przeczytała. Usłyszawszy całą historię, obiecała siostrze, że już nigdy jej nie zostawi i pomoże jej poskładać wszystko w całość.
Do domu wróciły okrężną drogą, po drodze mijając rodzinny dom, który w dalszym ciągu stał pusty. Ani ciotka Dorcas, ani siostry nie miały serca go sprzedać.
Po zjedzonej kolacji, rozsiadły się na kanapie i włączyły cicho muzykę; po ciężkim dniu chciały się odrobinę zrelaksować. Cassie, przypomniawszy sobie o liście, powoli po niego ruszyła. Leżał nadal tam, gdzie go zostawiła. Odetchnęła z ulgą, ponieważ obawiała się o niego ze względu na energiczną Harriett. Trzymając lekko pomarszczoną kartkę w trzęsących się dłoniach, wróciła do siostry i usiadła przy niej.
Spojrzała na Lexi z nadzieją i powoli ją rozłożyła.

12 lutego 1989
Drodzy Vivi i Charlie!

Wraz z Jimem jeszcze raz chcieliśmy Wam podziękować za to, co dla nas zrobiliście. Dziękujemy za to, że jednak zdecydowaliście się na powierzenie nam opieki nad Cassie. Jest naprawdę uroczym i rozumnym dzieckiem! Musicie zobaczyć, jak rośnie i bawi się z naszą Alexą!
Liczę, że jednak zmienicie zdanie i za jakiś czas nas odwiedzicie. A póki co – tak jak się umawialiśmy – wysyłamy zdjęcia małej.

Pozdrawiamy gorąco!
Gillian i Jim Fornely
Donmore Ave 55, 23175 Harmonywood Wirginia (adres na wszelki wypadek!)

Nie tego się spodziewały. Alexa, widząc szok na twarzy siostry i list upadający lekko na miękki dywan, przytuliła ją z całych sił. Musiała być teraz dla niej wsparciem i pomóc oswoić się z tym, czego się dowiedziały. Słowa zawarte w liście, odmieniły nie tylko życie Cassie, ale i jej również. Wiedziała, że wszystko teraz się zmieniło, i że muszą poznać prawdę. Prawdę, którą zatajono dwadzieścia osiem lat temu. Poczuła obrzydzenie na myśl o tym, że ktoś był zdolny oddać swoje malutkie, być może  nowonarodzone, dziecko. Jakim trzeba być człowiekiem, aby to zrobić, pomyślała, uspakajając łkającą siostrę.
Cassie miała mętlik w głowie. Nie mogła zrozumieć znaczenia zapisanych słów. Nie mogła i nie chciała w nie uwierzyć.
– Nie jestem twoją siostrą –  szepnęła, a z oczu popłynęły kolejne łzy.
Szlochanie roznosiło się echem po pustym domu i mieszał się z głośnym biciem jej serca.
– To nie może być prawda – powtarzała cicho, tuląc się do Alexy. – Jak to jest możliwe? To nie może być prawda! To nieporozumienie! – krzyczała, rozpaczliwie łapiąc powietrze.
– Cassie, wyjaśnimy to, zobaczysz. – Pocieszała ją, głaszcząc miękkie włosy. – Cii, cii, już nie płacz. Dowiemy się prawdy. Popatrz na mnie. – Dziewczyna zawiesiła pusty wzrok jej twarzy. – Cassie, obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Wyjaśnimy to. – Obiecywała jej. – Spróbuj się uspokoić.
– Łatwo ci mówić! – krzyknęła, zrywając się z bordowej sofy. Podniosła kartkę i zaczęła nią wymachiwać. – To nie ciebie adoptowali! To nie ty przez lata żyłaś z obcymi! Kim jestem?! Alexa, kim jestem?! Kim jestem?! – powtarzała łamiącym się głosem. – Nie jestem twoją siostrą! – Z bezsilnością opadła na kolana i schowała twarz w dłoniach.
– Posłuchaj mnie – zaczęła powoli Alexa, chwytając wilgotne dłonie Cassie. – Jesteś moją siostrą i nic, ani nikt tego nie zmieni. Nie możesz się teraz poddać, słyszysz mnie? Musisz być silna, Cassie. Dla nas. Dla siebie.
Zostawisz mnie. Zostawisz mnie jak wtedy. – Ze zdenerwowania cała się trzęsła. Zaczerwienionymi oczami patrzyła na przejętą siostrę.
– Nie zostawię cię. Już nigdy cię nie zostawię. Wtedy popełniłam ogromny błąd.
Po kilkunastu minutach Alexie udało uspokoić się oszołomioną siostrę. Upewniwszy się, że Cassie chociaż odrobinę ochłonęła, zaprowadziła ją do sypialni i położyła w łóżku. Zdenerwowana dziewczyna ciągle powtarzała, by jej nie opuszczała, ponieważ nie chciała być sama.
– Zaraz wrócę – obiecała, dodając: - pójdę tylko do kuchni po wodę, dobrze? – Cassie przytaknęła, pociągając puchową kołdrę pod brodę.
Lexi udała się do kuchni po wodę. Na łazienkowym lusterku, znalazła leki, które zostały przepisanie Cassie w razie nagłej zmiany samopoczucia. Upewniwszy się terminu ważności, zabrała ze sobą pomarańczową buteleczkę. Podała siostrze białą tabletkę i wodę. Zapewniła ją, że po tym poczuje się lepiej. Kiedy zobaczyła, że Cassie zasnęła, poprawiła kołdrę i powoli wyszła z pokoju. Profilaktycznie zostawiła uchylone drzwi na oświetlony korytarz i zeszła na dół.
Podniosła z dywanu wyświechtany papier i ponownie przeczytała jego treść. Nie mogła uwierzyć w to, co napisała jej matka. Cassie nie była jej siostrą. Zastanawiała się, czemu rodzice nigdy nie powiedzieli im prawdy. Może nie mogli? Albo nie chcieli? Na odwrocie zobaczyła napis. Próbowała go rozczytać, ale sprawiało jej to spory problem, ponieważ część nazwiska i adresu nie była zbyt czytelna. Zauważywszy komputer siostry, postanowiła go włączyć, by spróbować odnaleźć jakieś informacje na temat tych ludzi.
Po kilkunastu minutach z niechęcią stwierdziła, że osób z podobnym nazwiskiem w samej Wirginii jest bardzo dużo. Z rezygnacją odłożyła sprzęt i udała się do Cassie, by sprawdzić jej stan.
Dziewczyna nadal mocno spała, więc z czystym sumieniem mogła również zasnąć. Ze skrzyni przy łóżku, zgarnęła koc i rozłożyła się w salonie.

Następnego dnia rano, kobietę obudził słodki zapach naleśników z kremem orzechowym. Niezgrabnie wygramoliła się z koca i ruszyła w stronę kuchni, po której kręciła się Cassie. Sprawiała wrażenie wypoczętej i nieprzejmującej się wydarzeniami z poprzedniego dnia. Widząc zaspaną siostrę w drzwiach, uśmiechnęła się ciepło i zaprosiła gestem do środka. Na blacie postawiła kubki z intensywnie pachnącą czarną kawą i talerze.
– Jak ci się spało? – spytała Lexi, biorąc łyk kawy.
– Średnio – stwierdziła beznamiętnie, nakładając naleśnika. – Ale przemyślałam sobie wszystko. To ty jesteś moją siostrą i nic tego nie zmieni.
– Zamierzasz znaleźć tych ludzi? – spytała, zerkając z zaciekawieniem na zaczerwienioną twarz Cassie.
– Jasne, że zamierzam. Jestem ciekawa, kim są i czemu mnie oddali.
– Możesz na mnie liczyć. Postaram się ci pomóc – powiedziała, przełykając kawałek placka. – Na drugiej stronie tego listu były ich dane. Próbowałam wczoraj coś znaleźć na ich temat, ale ciężko było bez nazwiska. Może powinnyśmy skontaktować się z ich współpracownikiem? – zagadnęła, przełykając kolejne kęsy.
Cassie nieprzerwalnie przyglądała się siostrze, intensywnie myśląc nad sensem jej słów. Miała plan. Miała idealny plan. Być może uda się ich namierzyć.
Lexi poinformowała siostrę o tym, że musi dziś wieczorem wrócić do domu. Przeprosiła ją, ale zapewniła również o chęci pomocy w wyjaśnieniu sprawy.
Po śniadaniu udały się do kancelarii prawnej, którą przed śmiercią prowadzili ich rodzice. Miały szczęście, ponieważ były współpracownik państwa Fornely był na miejscu. Na widok sióstr uśmiechnął się ciepło i z nieukrywaną radością przywitał je. Kobiety po wyłuszczeniu starszemu panu całej sprawy, zauważyły jak ten próbuje sobie przypomnieć, czy zna kogoś o podobnym nazwisku.
– Kojarzę tylko Vivienne Breckinridge. Kiedyś wpadała tutaj dość często. Ciebie – zwrócił się bezpośrednio do Cassie – wtedy jeszcze nie było na świecie. Nie wiem, czy byłaś nawet w planach – zaśmiał się tubalnie.
– A wie pan może, gdzie ona mieszka? Albo gdzie mieszkała w tamtym czasie? – Cassie spytała z nadzieją w głosie.
– Niestety nie. Przykro mi dziewczynki. Jestem już stary i niewiele pamiętam z tamtego okresu – powiedział smutno, siadając ciężko tapicerowanym krześle.
Kobiety jeszcze chwilę powymieniały uprzejmości z panem Russem i pożegnały się niezwłocznie. Po tym, co usłyszały, były pewnie, że mogą ich odszukać. Miały jakiś trop. Vivienne Breckinbridge, ile może być kobiet o tym nazwisku w Wirginii? Cassie liczyła jednak na to, że kimkolwiek była ta kobieta, mieszka nadal w tym stanie.
Chcąc nadrobić stracone chwile, Cassie i Alexa odsunęły w czasie poszukiwania Vivienne. Miały przed sobą jeszcze kilka wspólnych godzin, a potem Lexi będzie musiała wrócić do swoich spraw w Charlotte. Czas, który im pozostał zapełniły rozmową. Starały się nie myśleć o wydarzeniach ostatnich dni. To miały być tylko ich czas i nikogo więcej.
Kilka godzin później, kiedy zamknęła drzwi za swoją siostrą, włączyła komputer i zaczęła w sieci wyszukiwać czegoś na temat Vivienne. Niestety nie było to zbyt łatwe, ponieważ nie było po niej śladu. Po dłuższym czasie przeszukiwania portali społecznościowych, trafiła na profil niejakiego Jemesa Breckinridge. Ze zdumieniem odkryła podpis na jednym ze zdjęć.
– Charles Breckinridge – przeczytała uważnie, oglądając zdjęcia Jamesa. – Kim, do cholery, jesteś?
Dokładnie przeczytała informacje o chłopaku. Był nieco młodszy od niej, mieszkał w Wirginii i, przede wszystkim, posiadał zdjęcie z Charlesem. Zastanawiała się, czy jest to ten mężczyzna, którego szuka. Licząc na znalezienie jeszcze innych informacji, weszła w listę znajomych i wpisała tak bardzo poszukiwane przez nią nazwisko. Wyświetlił się jeden profil, należący do młodziutkiej Ashley Breckinridge. Cassie przypuszczała, że ta dwójka jest ze sobą spokrewniona.

***

Po odnalezieniu profilu Jamesa, Cassie postanowiła trochę odetchnąć i przemyśleć całą sprawę. By o niej nie myśleć, rzuciła się w wir pracy, której dość dużo przybyło.
Minęło kilka tygodni od momentu wyszukania profilu, a dziewczyna nadal nie wiedziała, co powinna zrobić. Zastanawiała się nad tym, aby odpuścić całą sprawę. Będąca w ciągłym kontakcie Lexi, zganiła siostrę za ten pomysł i kazała jej się doprowadzić do ładu.

Piękny, słoneczny wrzesień już dawno ustąpił szaremu i deszczowemu październikowi. Cassie, przybita chorobą i panującą aurą, nie radziła sobie z presją ze strony przyjaciółki i siostry. Obie kobiety zgodnie stwierdziły, że powinna dowiedzieć się prawdy.
Siedząc wieczorem z laptopem na kolanach i grzejąc się przy kominku podjęła decyzję. Decyzję, która zaważy na jej przyszłym życiu.

[12.10.2016]
Cassie: Cześć, jak się miewasz?
Nieznany użytkownik: Hej! Gotuję kolację. Znamy się?
Cassie: Prawdopodobnie się nie znamy.
Nieznany użytkownik: Jestem James.
Nieznany użytkownik zaprosił cię do grona znajomych.
James: Teraz już się znamy. Miło mi, Cassie.
           
James Breckinridge dodał ją do znajomych i co dalej? Co mam teraz zrobić, zastanawiała się, obserwując wesołą gonitwę kota za myszą na baterie. 

25 komentarzy:

  1. Spotkanie sióstr było niezwykle przejmujące. Dobrze opisałaś emocje, dialogi były dobrze dopracowane. Wiele wyjaśnił ten rozdział. :) Dobrze, że siostry sobie wybaczyły. Teraz będą się wspierać a nie uciekać przed problemami. Historia z adopcją - zupełnie niespodziewana.

    Pozdrawiam, ściskam mocno! :*
    Jak tam prawko? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adopcja - skąd ta pewność? :P Cieszę się, że opis spotkania Cassie i Lexi mi wyszedł - uwierz, że było mi bardzo ciężko to opisać bo nie mam siostry :D Wyjaśnił wiele i znowu stworzył kolejne pytania? :D
      A prawko - świetnie! Cztery godziny za mną! Jazda po warszawie jest ciężka. Ale źle nie było, tylko korek na rondzie zrobiłam :D

      Usuń
    2. Hahah pamiętam swoje prawko, jak korki tworzyłam. Dasz radę! :D Początki zawsze są trudne. Ja mieszkam w mniejszym mieście, więc łatwiej po takim się jeździ. Toruń to przecież wiocha w porównaniu z Wawą.
      Skąd ta pewność czyli się mylę? No proszę, muszę w takim razie poknuc jakieś teorie spiskowe. Nwm czy jestem w tym dobra, zobaczymy.

      Pozdrawiam i jak coś pamiętaj, że trzymam kciuki za Twoje prawko!

      Usuń
    3. No tak... Jak nauczę się po Wawie jeździć to już nic nie będzie trudne :D
      No nie mogę Ci powiedzieć, czy się mylisz - dowiesz się! A knuj sobie różne wątki, zobaczymy, dokąd Cię zaprowadzą :P
      Trzymaj, trzymaj! Byle mocno! :)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Cześć!
    Wreszcie znalazłam czas, żeby przeczytać Twoje opowiadanie. Ogólnie bardzo ładnie piszesz, to jest Twoja pierwsza historia?:D Ładnie opisane miejsca, uczucia, w ogóle wszystko, tak dokładnie, że aż się chce czytać.
    Cassie aż się szkoda robi. Najgorsze co może spotkać człowieka, to opuszczenie przez ludzi, których się kocha. Takie życie, ale jednak bolesne. Dobrze jednak, że ma siostrę, która ją wspiera.
    Na pewno mnie zaciekawiłaś tą tajemnicą z adopcją. Wiele jakiś wymyślnych teorii powstaje mi w głowie, lubię szukać spisków. ^^
    Weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukaj spisków! Zobaczymy, co wymyślisz :) Nie, WD to moje trzecie opowiadanie :) Cieszę się, że opisy wyszły mi dobrze i cały wątek Alexy, ponieważ był dla mnie bardzo trudny!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hejo, hejo :) Kolejny rozdział za nami. W sumie nie wyobrażam sobie, że Lexi mogłaby teraz nie powrócić. Idealnie wpasowuje się w życie Cassie. Teraz siostra (nawet jeśli nie biologiczna) jest dokładnie tym, czego jej potrzeba. Potrzebują siebie nawzajem.
    Ciekawa jestem, jaka tajemnicza historia wiąze się z adopcja Cassie, Co jest w tym tak strasznego, że wymagało to ukrywania przed Cassie tego faktu? W końcu adopcja to nie wstyd., nie powód do sekretów.
    I tajemniczy James. Nie wiem, dlaczego ale mam wyjątkowo silne przeczucie, że James będzie jakim wyjątkowo mraśnym przystojniakiem i na pewno namiesza w życiu (i sercu!) którejś z sióstr.

    Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Lexi wróciła i chciała wrócić wcześniej... ważne, że się ogarnęła i teraz będą musiały na nowo się poznać, zrozumieć i zaakceptować nową sytuację - zobaczymy, czy sobie poradzą. ;)
      Co do wątku z adopcją - musisz cierpliwie czekać, wszakże to jest ten punkt kulminacyjny.
      James jest tajemniczy? Cieszę się, że tak go odebrałaś, ale nie mogę na jego temat nic więcej zdradzić! ;)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  4. Przede wszystkim masz lekkie pióro. Dosłownie prześlizguje się po zdaniach i nim się zorientuję kończę czytać dany rozdział. Dosłownie pochłonęłam wszystkie! Trochę ci zazdroszczę, ponieważ wydaje się, że masz wszystko ładnie poukładane, co przekłada się na styl pisania - spokojnie, bez pospiechu,przekazujesz czytelnikowi informacje w odpowiednim momencie i dawce. Choć jeśli o to ostatnie chodzi w tym rozdziale zabrakło mi emocji Cassie związanych z odkryciem prawdy odnośnie adopcji. Mogłaś poświęcić temu więcej uwagi i napisać, co ona czuję. Cassie tak bardzo wydaję się zamknięta w sobie, a raczej nie chcę okazywać i dopuszczać do siebie uczuć, że trudno jest ją poznać i wczuć w nią. Chyba, że taki Twój zamysł ;-) Albo to ja, chcąca poznać każdego bohatera od A do Z. Widać, jest zamknięta po tym, co przeszła - mam na myśli tragedie z rodzicami i ciotką Dorcas. Alexa, mam wrażenie, że to bohater, który będzie wzbudzał we mnie skrajne emocje; od lubię po nienawidzę, nie rozumiem ciebie i twojego zachowania. Gryzie mnie ta znajomość, właściwie przyjaźń z Adalind. Taka relacja pacjent-terapeuta jest nieprofesjonalna. W prawdziwym życiu prawdziwy terapeuta musiałby zrezygnować ze znajomości z pacjentem lub byłym pacjentem. Wiem o tym z doświadczenia. Ale akurat Adalind wprowadza taki ciepły nastrój. Nie boi się emocji i uczuć. Wręcz wylewają się z niej. Cóż, czekam na rozwój sytuacji i dalszy zwrot wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, całą historię (a przynajmniej prawie) mam rozpisaną w punktach, więc wiem, jak ma wyglądać każda część i, co od niej tak właściwie chcę - co nie znaczy, że czasami coś zmieniam! :D
      Emocje Cassie związane z listem w tym rozdziale były nieco okrojone na rzecz Alexy i Jamesa - chciałam pokazać, że nie siądzie i się nie załamie. Adopcja tutaj jest ważnym wątkiem i będzie on rozbudowywany i jej emocje też :) mam nadzieję, że to mi wyjdzie :) Tak, Cassie na początku ma być nieco zamknięta i powoli ma się otwierać i pokazywać swoją naturę i charakter.
      Czemu masz takie wrażenie odnośnie Alexy?:) Jestem bardzo ciekawa! I w takim razie jej temat zostawiam do poznania w kolejnych rozdziałach!
      Wiem, że znajomość pomiędzy pacjentem i lekarzem "og głowy" jest wbrew zasadom etyki i nieprofesjonalne, ale też jest takie życie, że czasami - wbrew wszelkiej logice - ludzie się próbują zaprzyjaźnić i to też chciałam pokazać (teraz muszę ten wątek jeszcze raz przemyśleć, żeby dobrze wyszedł!) Adalind miała właśnie być taką ciepłą osobą, która zawsze rozgraniczała życie prywatne i zawodowe, ale coś się jednak zmieniło w jej zachowaniu i postępowaniu. Masz jakieś zawodowe powiązania z psychologią lub psychiatrią?
      Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że zostaniesz stałą czytelniczką i Cię nie zawiodę!
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
    2. Cassie najwyraźniej jest osobą, której trudno przychodzi okazywanie uczuć, również te względem siebie. Może uważa, że oddalając obawy i uczucia, ból zelży na sile? W sumie, to i lepiej. Nie lubię zbytnio emocjonalnych postaci, jeśli już, muszą być naprawdę odpowiednio poprowadzeni.
      Wokół Alexy mam wrażenie, jakby krążyła pewnego rodzaju aura tajemniczości i niepewności o której ona nie ma pojęcia. Uczy się siebie, poznaję, sprawdza. Tak ją przynajmniej odbieram. Zapewne relację z siostrą na to się nakładają.
      Wiem, w opowiadaniu wszystkie chwyty są dozwolone (pod warunkiem, że odpowiednio się je dawkuję;) No, nie do końca. Ale trochę wiem w tej sprawie.
      Najważniejsze to nie zawieść samej siebie. Ćwiczyć, doskonalić się, nie porównywać względem innych. Być zadowolonym ze swej pracy, czytelnicy docenią Twą pracę, jeśli będzie widoczna i oddasz za pośrednictwem historii część siebie ;-)

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Tak, Cassie ma być nieco zamknięta przez to, co przeżyła - czytelnik poznaje ją w pewnym momencie jej życia. A Alexa, cóż to jest postać trudna, ale bardzo wdzięczna. I poniekąd chciałam ją pokazać "na nowo" w końcu kiedyś była w życiu Cassie ale zniknęła na kilka lat i trzeba ją od nowa poznać. A i ona sama musi nauczyć się swoich uczuć, zachowań względem siostry. Te wszystkie sytuacje są dla nich zupełnie nowe i chciałam to ukazać - mam nadzieję, że mi wychodzi :)

      Usuń
  5. Szczerze mówiąc to rzadko wchodzę na blogi komentujących u mnie, bo boje się ze się wciagne i potem nie będę miała czasu nadrabiać xd ale jednak coś mnie podkusilo i zajrzałam do ciebie. Oczywiście z miejsca zakochałam się w estetyce. Uwielbiam takie kolory, a jeśli ten śliczny szablon zrobiłaś sama, to chetnie złoże u ciebie zamowienie xd no i tak mnie ten szablon skusi ze zostałam i przeczytałam. Oczywiście nie żałuję, historia mnie wciągnęła. Bardzo fajnie operuje sz fabuła zostawiając te wszystkie nieodpowiedznia i nie podając nam wszystkiego od razu na tacy. Oczywiście dla czytelnika frustrujące, ale jeszcze bardziej zachęcające do dalszego czytania ;) historia Cassandry (swoją drogą, piękne imię wybrałaś) bardzo mnie zaciekawiła i na pewno będę czytać każdy rozdział, żeby wiedzieć jak to się wszystko potoczy. Juz w prologu moja uwagę przykul epizod z koleżanką z pracy (Rachel? Czytałam wczoraj, mam nadzieję że nie mylę imienia :D) i z jej dziwnym zachowaniem, zwłaszcza ze z rozmowy wynikało, że to nie pierwsza taka sytuacja. Oczywiście najciekawsza w tym momencie jest adopcja i biologiczni rodzice ;) fajnie opisujesz emocje Cassandry, zawsze się bardzo wczuwam w te postać. Scena, kiedy siostry się spotkały i rozmawiały - bardzo przejmująca. Podoba mi się tez przyjaźń z psychoterapeutka, mam wrażenie ze tylko przy niej Cassandra się tak naprawdę otwiera.
    Wybacz ze komentarz taki bez składu i ładu ale większość pisałam jwszczęcia z pracy, jednocześnie wyzwaniajac do klientów xd obiecuje ze następny będzie lepszy.
    Dodaje do obserwowanych i czekam na następne ;) pozdrawiam , dużo weny życzę i zapraszam do siebie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że jednak zaryzykowałaś i weszłaś! A jeszcze bardziej się cieszę, że opowiadanie Ci się spodobało (hurra, nowy czytelnik!):) Tak, szablon jest mojego autorstwa, miło mi, że Ci się podoba.
      Czasami te niedopowiedzenia są pewnie wkurzające, co?:P Będę starała się w kolejnych wątkach wyjaśniać niektóre sprawy (może jakieś pytania?)
      Powiem szczerze, że jestem zaskoczona tym, że tekst tak zaciekawia - miałam co do tego pewne obawy. A tu proszę! teraz muszę się starać, żeby nikogo nie zawieść ;)
      Miło mi czytać tak miły i budujący komentarz, bo bardzo obawiałam się wątku Lexi i Cassie - czy podołam.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  6. Historia naprawdę się rozkręca.
    Ujęło mnie spotkanie sióstr po latach. Choć do końca nie wiem dlaczego Alexa mimo swojej miłości do siostry wyjechała sześć lat temu i zostawiła Cassie pomimo zapewnień, że nigdy tego nie zrobi, sądzę, że to ma związek ze śmiercią ich rodziców. Ciekawi mnie strasznie dlaczego Cassie obwinia się za ich śmierć? Skoro zginęli w wypadku (?), to był to wypadek, tak? Tak czy owak wzruszające spotkanie. Cieszę się, że dziewczyny wyjaśniły sobie wszystko i mają ze sobą stały kontakt.

    No to sprawy się troszkę skomplikowały. Nie dziwię się Cassie, że postanowiła odnaleźć swoich biologicznych rodziców. Odkrycie z pewnością wywróciło jej życie do góry nogami i myśl o tych ludziach, którzy przed laty ją zostawili teraz będzie zaprzątać jej głowę. Myślę, że ciotka Dorcas wiedziała o tym, że Cassie jest adoptowana, no bo skąd u niej ten list i zdjęcia...
    Chyba szykuje się niedługo jakieś spotkanie z Jamesem - prawdopodobnie swoim bratem. Bo nie wierzę, że Cassie nie będzie chciała się z nim spotkać i poznać. Najbardziej jestem ciekawa jak Charles zareaguje na jej widok. No chyba ją pozna, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już kilka razy pisałam - wątek sióstr był dla mnie naprawdę gigantycznym wyzwaniem. I to jeszcze nie koniec! Z kolei wątek z James'em jest łatwy i zabawny! Gorzej będzie później... Ale to później!
      Cieszę się, że wyprzedzasz historię i zastanawiasz się "co dalej" - to daje mi też możliwość skontrolowania pewnych rzeczy i ewentualnej korekty.

      Usuń
  7. Odniosłam wrażenie, że trochę za szybko pojawiła się cała ta Alex. W pierwszym rozdziale pojawia się o niej wzmianka, w drugim retrospekcja, a w trzecim dziewczyna już wraca… Szkoda, że nie rozciągnęłaś tego trochę dłużej w czasie, ale to tylko moje subiektywne narzekanie;D

    Alex mnie trochę denerwowała. Ma na myśli ten fragment, w którym czuła rezygnację, bo Cassie nie chciała się przed nią otworzyć. Moim zdaniem to zupełnie normalne. Siostra ją zostawiła, nie było jej przez długi czas, a teraz nagle się pojawiła i czego oczekuje? Że Cassie od razu zacznie jej się zwierzać? No bez przesady :D
    Fragment z czatem i chęcią odnalezienia bliskich – super. Jestem bardzo ciekawa, co z tego dalej wyniknie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, wiem. Ale jakbym miała to ciągnąć to byłoby nudno a teraz można przejść do tej ciekawszej części! :)
      Liczyła na to bo kiedyś były bardzo blisko, później nawaliła a teraz chce to wszystko odkręcić. A jak jest najlepiej coś odkręcić? Proponując żeby ktoś się wyżalił :P
      Ty nawet nie wiesz jak ja długo myślałam, jak tu wprowadzić czat!

      Usuń
  8. Powinnam zacząć od początku, ale nie mogę się powstrzymać: jednak to, co zaczęłam podejrzewać przez wzmiankę o liście i zdjęciach okazało się prawdziwe – Cassie została adoptowana. Co więcej, ani ona, ani Lexi nie miały o tym pojęcia. To zadziwiające, jak wiele może zmienić się wraz z jedną śmiercią. Efekt motyla tak bardzo.
    Rozmowa sióstr bardzo emocjonalna, ale co się dziwić? Oczywiście, że obie przeżywają brak kontaktu przez tyle lat. Ale nadal się kochają i to jest najważniejsze, chociaż obawy Cassie są zrozumiałe – zawiodła się, a sądząc z wyjaśnień, Lexi zdążyła ją przed wyjazdem mocno zranić. To naturalne, że kiedy dzieje się coś złego, ludzie często obwiniają siebie nawzajem. W tym przypadku obie się pogubiły i straciły sporo czasu, nie będąc w stanie ze sobą porozmawiać wcześniej. Wielka szkoda, ale – jak to się mówi – lepiej późno niż wcale.
    Dlaczego mam wrażenie, że tajemnicy James może być jej bratem? Ewentualnie przypadkowa zbieżność nazwisk i materiał na kogoś bliskiego… Ale ja tak tylko sobie gdybam. Za dużo przeczytanych historii i są tego efekty :D

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ten wątek z adopcją nie wyszedł sztucznie? Mam takie wrażenie, że śmierć bliskioej osoby i porządkowanie po niej rzeczy może ukazać wiele tajemnic i rzeczy, o których nie miało się pojęcia.
      Cieszę się, że wątek sióstr tak dobrze wyszedł. Był dla mnie bardzo trudny do napisania.
      O James'ie dowiesz się z czasem.
      Pozdrawiam gorąco! :)

      Usuń
  9. Dzisiaj jestem tu ; )

    Wydaje mi się, że trochę za bardzo pędzisz z akcją i chociaż cieszę się, że jej też nadmiernie nie spowalniasz, to polecam jednak jedno naprawdę ważne wydarzenie umieszczać w jednym rozdziale i podładować je emocjonalnie. Bo niby wiem, że czują siostry, ale ciut brakuje mi właśnie w tym opisu, zwłaszcza że dalej piszesz "siostry sobie wszystko wyjaśniły". Może lepiej napisać, CO sobie wyjaśniły, jaki był problem, dlaczego siebie opuściły, jakie to były okoliczności. to pozwoli się lepiej wczuć w akcję.

    Wątek z adopcją (pomijając, że za szybko) dla mnie nie jest sztuczny. To również mocno życiowe, bo wiele osób przeżywa te dramat. Zastanawiam się, jak wyjdzie rozmowa z Jamesem. Ta końcówka wyszła ciekawie ; ))

    Pozdrawiam serdecznie ; ))

    OdpowiedzUsuń