zbudowane na ruchomych piaskach.
Zmienia się z dnia na dzień.”
– S. J. Watson, Zanim zasnę
Nieznacznie odsunęła się od kobiety i w
niemałym osłupieniu badawczo się jej przyglądała. Wyglądała zupełnie inaczej,
niż ją zapamiętała. Schudła kilka kilogramów, zmieniła kolor włosów i fryzurę.
Niegdyś jasnobrązowe włosy, teraz były rude i sięgały ramion. Kolor ten
odejmował jej kilka lat i dodawał uroku.
Cassie spojrzała w jej oczy. Emanowała z nich
niepewność i, tak jej się wydawało, tęsknota. Stały w ciszy naprzeciwko siebie
i obserwowały się. Cassie poczuła jak jej serce zaczyna bić mocniej. Była
wściekła za to, że zostawiła ją wtedy, kiedy potrzebowała jej najbardziej.
Starała się opanować te wszystkie emocje, które w jednej chwili ją zaatakowały.
Zamknęła oczy, by się uspokoić. Usiłowała wyrównać oddech. Oddychaj, oddychaj, powtarzała sobie.
– Przepraszam, że cię zostawiłam. – Usłyszała
łamiący się głos. Poczuła na ramieniu uścisk. – Wiem, że jesteś na mnie zła.
Cassie nerwowo wyrwała się spod objęcia.
Ponownie na nią spojrzała; widziała, jak wzbiera w niej strach i wstyd. Wiedziała,
że powinna teraz coś powiedzieć, ale nie potrafiła. Zabrakło jej słów.
Zastanawiała się, jak jedną osobę można darzyć tak wieloma różnymi uczuciami.
Jednocześnie chciała na nią nakrzyczeć za to, że odeszła i powiedzieć jak
bardzo ją kocha i cieszy się jej powrotem.
– Lexi – szepnęła, patrząc gdzieś w dal. – Ty
wróciłaś. – Słowa te bardzo ciężko przeszły przez jej gardło. – Lexi –
powtórzyła cicho i jej policzki powtórnie były mokre od łez. Ścisnęła mocniej
dłonie, by opanować ich drżenie.
Spojrzawszy jeszcze raz na twarz siostry, ze
wszystkich sił próbowała wymazać wszelkie nagromadzone negatywne emocje.
– Wejdziesz do środka? – spytała,
przygryzając ze zdenerwowania dolną wargę; robiła tak zawsze, gdy zdenerwowanie
brało górę.
Alexa ze zdziwieniem przytaknęła, robiąc krok
do przodu.
– Dziękuję – powiedziała z uśmiechem. –
Cieszę się, że cię zastałam.
Cassie zaprosiła Alexę do kuchni, posadziła
przy kuchennej wyspie i podała gorącą herbatę goździkową, w której obie tak
gustowały. Obserwowała Alexę, zastanawiając się, czy nadal lubi ten napój.
Między siostrami panowała napięta i gęsta atmosfera, żadna z nich nie miała
odwagi, by się odezwać. Siedziały tak przez jakiś czas.
– Czemu wróciłaś po tylu latach? – spytała,
próbując ukryć rozgoryczenie. Patrzyła badawczo na siostrę. Ponownie poczuła do
niej ogromny żal. – Nie było cię na pogrzebie cioci – syknęła gniewnie. – Co
było tak ważnego, że nie mogłaś przyjechać?
– Wyda ci się to banalne, ale miałam problemy
z telefonem, a nie było mnie w domu i…
– Powiedzmy, że to rozumiem. Ale jesteś mi
winna odpowiedź, odpowiedzi… Czemu wyjechałaś?
– Wybacz mi – szepnęła ponownie, nerwowo
pocierając dłonie. – Ja… ja chciałam wrócić, ale musiałam dać sobie trochę
czasu. Byłam na ciebie zła…
– Zła na mnie?! – krzyknęła, przerywając jej.
– Jak mogłaś mieć do mnie pretensje?! To
nie była moja wina, a ty wszystko zrzuciłaś na mnie i, jak gdyby nigdy nic,
zostawiłaś! – Wyrzuciła wszystko jednym tchem.
– Cassie, ja wiem. Zrozum...
– Nigdy cię nie zrozumiem. Jesteś moją
siostrą, jedyną rodziną jaka mi została. Winę za twój wyjazd i śmierć rodziców
zrzuciłam na siebie i nawet nie wiesz, jak było mi ciężko z tym wszystkim żyć.
Miałam dość. Kiedyś, każdego dnia liczyłam na to, że znowu się zjawisz, że mi
wybaczysz. Ale teraz, nie wiem czy dobrze zrobiłaś. – Widziała, jak siostra
otwiera oczy ze zdumienia, czuła, że Alexa nie oczekiwała, że usłyszy coś
takiego od młodszej siostry. – Kilka tygodni temu znowu miałam nadzieję, że cię
zobaczę. Potrzebowałam twojego wsparcia. Dzwoniłam do ciebie, żeby powiedzieć
ci o wszystkim. Potem dzwoniłam, żeby poinformować cię o pogrzebie cioci.
– Wiem, że nigdy mi tego nie zapomnisz –
wyznała kładąc rękę na dłoni Cassie. – Miałam kontakt z ciocią, dzwoniłam do
niej i wypytywałam o ciebie. Kilka lat temu powiedziałam, jej o planach na
powrót. Tęskniłam za tobą, ale ciocia oznajmiła, że już uporałaś się ze wszystkim, więc
uznałam, że mój powrót przypomni ci o wszystkim.
– To nie powinno być twoją decyzją! Nie
mogłaś decydować za mnie! – krzyknęła. – I co? Ciocia tak po prostu zgodziła
się na twój genialny plan? – Obserwowała uważnie siostrę.
– Nie. Była zła. Pokłóciłyśmy się o to.
Mówiła, żebym wróciła, ale ja nie mogłam. Nie mogłam, bo czułam, że wyjazdem
zerwałam więź między nami.
– Lexi – powiedziała szeptem, słuchając z
niedowierzaniem słów siostry. – Jak mogłaś pomyśleć, że nie będę cię
potrzebować? Jak mogłaś uznać, że ci nie wybaczę? Kocham cię, i cokolwiek by
się nie działa, to zawsze powinnyśmy być razem. Wiesz, czasami chodzą za mną
myśli, że to wszystko, co się stało, jest moją winą? Ale pewna mądra osoba
powiedziała mi, że nie mamy wpływu na wszystko i wszechświat ma już dla każdego
przygotowany plan. Wiem, że niektórych rzeczy nie zmienię. – Mówiąc to,
uśmiechała się łagodnie i wytarła płynące po policzkach łzy.
– Wiem, ze powinnam przy tobie być.
Długa rozmowa, którą przeprowadziły była
bardzo ciężka i bolesna. Siostry obnażyły przed sobą skrywane przez lata
uczucia. Obie wiedziały, iż ta wymiana zdań przy goździkowej herbacie będzie
przełomem w uzdrowieniu ich relacji i zapoczątkuje coś nowego. Od ich
ostatniego spotkania zmieniły się, dorosły, zrozumiały swoje błędy i chciały je
naprawić. Wypadek rozdzielił je na długo, ale to ich wola i chęć pojednania
się, mogły sprawić, że na nowo staną się rodziną.
Kiedy atmosfera nieco zelżała, wybrały się na
spacer po parku, który tak bardzo lubiły. Lexi, stęskniona rodzinnego miasta,
urzeczona chłonęła widoki. W drodze podziwiała niewielkie edwardiańskie domy i
zadbane ogrody. Nie wiedziała nawet kiedy siostra przyprowadziła ją na ich
ulubioną ławę, stojącą pod rozłożystym klonem, z której miały wspaniały widok
na centralną część ogrodu. Wyłączoną już fontannę i brukowe ścieżki pokrywała
cienka warstewka wielobarwnych liści, a w tle malowały się fioletowe wrzosy. Jesień w Wirginii jest cudowna,
pomyślała Alexa i spojrzała uważnie na pogrążoną w myślach siostrę.
– Nad czym tak się zastanawiasz? – spytała,
bawiąc się żółto-czerwonym liściem.
– Nad niczym. Tak po prostu myślę – skłamała,
unikając wzroku zatroskanej Lexi.
– Nie widziałyśmy się sześć lat i uważasz, że
już nie poznaję, kiedy kłamiesz?
– Dużo się zmieniło i wielu rzeczy nie wiesz.
–
Słowa Cassie zabolały ją, poczuła jak wzbiera
w niej rezygnacja. Miała wrażenie, że siostra nie chce się przed nią otworzyć.
– To daj mi się dowiedzieć. Powiedz, co cię
gryzie – poprosiła.
Wypuściwszy powietrze z płuc, zaczęła
opowiadać całą historię. To, o czym opowiadała było dla niej niezwykle trudne.
Lexi zobaczyła na twarzy siostry
przeszywający ból. Ból, jakiego dotąd nie widziała. Było jej ciężko słuchać o
tym, jak znalazła ukochaną ciotkę i przez kilka dni siedziała bezczynnie w
szpitalu, licząc na cud, który nie nadszedł. Dowiedziała się o istnieniu listu,
którego jeszcze Cassie nie przeczytała. Usłyszawszy całą historię, obiecała
siostrze, że już nigdy jej nie zostawi i pomoże jej poskładać wszystko w
całość.
Do domu wróciły okrężną drogą, po drodze
mijając rodzinny dom, który w dalszym ciągu stał pusty. Ani ciotka Dorcas, ani
siostry nie miały serca go sprzedać.
Po zjedzonej kolacji, rozsiadły się na
kanapie i włączyły cicho muzykę; po ciężkim dniu chciały się odrobinę
zrelaksować. Cassie, przypomniawszy sobie o liście, powoli po niego ruszyła.
Leżał nadal tam, gdzie go zostawiła. Odetchnęła z ulgą, ponieważ obawiała się o
niego ze względu na energiczną Harriett. Trzymając lekko pomarszczoną kartkę w
trzęsących się dłoniach, wróciła do siostry i usiadła przy niej.
Spojrzała na Lexi z nadzieją i powoli ją
rozłożyła.
12
lutego 1989
Drodzy Vivi i Charlie!
Wraz z Jimem jeszcze raz chcieliśmy Wam podziękować za to, co dla nas zrobiliście. Dziękujemy za to, że jednak zdecydowaliście się na powierzenie nam opieki nad Cassie.
Jest naprawdę
uroczym i rozumnym dzieckiem! Musicie zobaczyć, jak rośnie i bawi się z naszą Alexą!
Liczę, że jednak zmienicie zdanie i za jakiś czas nas odwiedzicie. A póki co
– tak jak się
umawialiśmy –
wysyłamy
zdjęcia
małej.
Pozdrawiamy
gorąco!
Gillian
i Jim Fornely
Donmore
Ave 55, 23175 Harmonywood Wirginia (adres na wszelki wypadek!)
Nie tego się spodziewały. Alexa, widząc szok
na twarzy siostry i list upadający lekko na miękki dywan, przytuliła ją z
całych sił. Musiała być teraz dla niej wsparciem i pomóc oswoić się z tym,
czego się dowiedziały. Słowa zawarte w liście, odmieniły nie tylko życie
Cassie, ale i jej również. Wiedziała, że wszystko teraz się zmieniło, i że
muszą poznać prawdę. Prawdę, którą zatajono dwadzieścia osiem lat temu. Poczuła
obrzydzenie na myśl o tym, że ktoś był zdolny oddać swoje malutkie, być
może nowonarodzone, dziecko. Jakim trzeba być człowiekiem, aby to zrobić,
pomyślała, uspakajając łkającą siostrę.
Cassie miała mętlik w głowie. Nie mogła
zrozumieć znaczenia zapisanych słów. Nie mogła i nie chciała w nie uwierzyć.
– Nie jestem twoją siostrą – szepnęła, a z oczu popłynęły kolejne łzy.
Szlochanie roznosiło się echem po pustym domu
i mieszał się z głośnym biciem jej serca.
– To nie może być prawda – powtarzała cicho,
tuląc się do Alexy. – Jak to jest możliwe? To nie może być prawda! To
nieporozumienie! – krzyczała, rozpaczliwie łapiąc powietrze.
– Cassie, wyjaśnimy to, zobaczysz. –
Pocieszała ją, głaszcząc miękkie włosy. – Cii, cii, już nie płacz. Dowiemy się
prawdy. Popatrz na mnie. – Dziewczyna zawiesiła pusty wzrok jej twarzy. –
Cassie, obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Wyjaśnimy to. – Obiecywała jej. –
Spróbuj się uspokoić.
– Łatwo ci mówić! – krzyknęła, zrywając się z
bordowej sofy. Podniosła kartkę i zaczęła nią wymachiwać. – To nie ciebie
adoptowali! To nie ty przez lata żyłaś z obcymi! Kim jestem?! Alexa, kim
jestem?! Kim jestem?! – powtarzała łamiącym się głosem. – Nie jestem twoją
siostrą! – Z bezsilnością opadła na kolana i schowała twarz w dłoniach.
– Posłuchaj mnie – zaczęła powoli Alexa,
chwytając wilgotne dłonie Cassie. – Jesteś moją siostrą i nic, ani nikt tego
nie zmieni. Nie możesz się teraz poddać, słyszysz mnie? Musisz być silna,
Cassie. Dla nas. Dla siebie.
– Zostawisz mnie. Zostawisz mnie jak wtedy. –
Ze zdenerwowania cała się trzęsła. Zaczerwienionymi oczami patrzyła na przejętą
siostrę.
– Nie zostawię cię. Już nigdy cię nie
zostawię. Wtedy popełniłam ogromny błąd.
Po kilkunastu minutach Alexie udało uspokoić
się oszołomioną siostrę. Upewniwszy się, że Cassie chociaż odrobinę ochłonęła,
zaprowadziła ją do sypialni i położyła w łóżku. Zdenerwowana dziewczyna ciągle
powtarzała, by jej nie opuszczała, ponieważ nie chciała być sama.
– Zaraz wrócę – obiecała, dodając: - pójdę
tylko do kuchni po wodę, dobrze? – Cassie przytaknęła, pociągając puchową
kołdrę pod brodę.
Lexi udała się do kuchni po wodę. Na
łazienkowym lusterku, znalazła leki, które zostały przepisanie Cassie w razie
nagłej zmiany samopoczucia. Upewniwszy się terminu ważności, zabrała ze sobą
pomarańczową buteleczkę. Podała siostrze białą tabletkę i wodę. Zapewniła ją,
że po tym poczuje się lepiej. Kiedy zobaczyła, że Cassie zasnęła, poprawiła
kołdrę i powoli wyszła z pokoju. Profilaktycznie zostawiła uchylone drzwi na
oświetlony korytarz i zeszła na dół.
Podniosła z dywanu wyświechtany papier i
ponownie przeczytała jego treść. Nie mogła uwierzyć w to, co napisała jej matka. Cassie nie była jej siostrą.
Zastanawiała się, czemu rodzice nigdy nie powiedzieli im prawdy. Może nie
mogli? Albo nie chcieli? Na odwrocie zobaczyła napis. Próbowała go rozczytać,
ale sprawiało jej to spory problem, ponieważ część nazwiska i adresu nie była
zbyt czytelna. Zauważywszy komputer siostry, postanowiła go włączyć, by
spróbować odnaleźć jakieś informacje na temat tych ludzi.
Po kilkunastu minutach z niechęcią
stwierdziła, że osób z podobnym nazwiskiem w samej Wirginii jest bardzo dużo. Z
rezygnacją odłożyła sprzęt i udała się do Cassie, by sprawdzić jej stan.
Dziewczyna nadal mocno spała, więc z czystym
sumieniem mogła również zasnąć. Ze skrzyni przy łóżku, zgarnęła koc i rozłożyła
się w salonie.
Następnego dnia rano, kobietę obudził słodki
zapach naleśników z kremem orzechowym. Niezgrabnie wygramoliła się z koca i
ruszyła w stronę kuchni, po której kręciła się Cassie. Sprawiała wrażenie
wypoczętej i nieprzejmującej się wydarzeniami z poprzedniego dnia. Widząc
zaspaną siostrę w drzwiach, uśmiechnęła się ciepło i zaprosiła gestem do
środka. Na blacie postawiła kubki z intensywnie pachnącą czarną kawą i talerze.
– Jak ci się spało? – spytała Lexi, biorąc
łyk kawy.
– Średnio – stwierdziła beznamiętnie,
nakładając naleśnika. – Ale przemyślałam sobie wszystko. To ty jesteś moją
siostrą i nic tego nie zmieni.
– Zamierzasz znaleźć tych ludzi? – spytała,
zerkając z zaciekawieniem na zaczerwienioną twarz Cassie.
– Jasne, że zamierzam. Jestem ciekawa, kim są
i czemu mnie oddali.
– Możesz na mnie liczyć. Postaram się ci
pomóc – powiedziała, przełykając kawałek placka. – Na drugiej stronie tego
listu były ich dane. Próbowałam wczoraj coś znaleźć na ich temat, ale ciężko
było bez nazwiska. Może powinnyśmy skontaktować się z ich współpracownikiem? – zagadnęła,
przełykając kolejne kęsy.
Cassie nieprzerwalnie przyglądała się
siostrze, intensywnie myśląc nad sensem jej słów. Miała plan. Miała idealny
plan. Być może uda się ich namierzyć.
Lexi poinformowała siostrę o tym, że musi
dziś wieczorem wrócić do domu. Przeprosiła ją, ale zapewniła również o chęci
pomocy w wyjaśnieniu sprawy.
Po śniadaniu udały się do kancelarii prawnej,
którą przed śmiercią prowadzili ich rodzice. Miały szczęście, ponieważ były
współpracownik państwa Fornely był na miejscu. Na widok sióstr uśmiechnął się
ciepło i z nieukrywaną radością przywitał je. Kobiety po wyłuszczeniu starszemu
panu całej sprawy, zauważyły jak ten próbuje sobie przypomnieć, czy zna kogoś o
podobnym nazwisku.
– Kojarzę tylko Vivienne Breckinridge. Kiedyś
wpadała tutaj dość często. Ciebie – zwrócił się bezpośrednio do Cassie – wtedy
jeszcze nie było na świecie. Nie wiem, czy byłaś nawet w planach – zaśmiał się
tubalnie.
– A wie pan może, gdzie ona mieszka? Albo gdzie
mieszkała w tamtym czasie? – Cassie spytała z nadzieją w głosie.
– Niestety nie. Przykro mi dziewczynki.
Jestem już stary i niewiele pamiętam z tamtego okresu – powiedział smutno,
siadając ciężko tapicerowanym krześle.
Kobiety jeszcze chwilę powymieniały
uprzejmości z panem Russem i pożegnały się niezwłocznie. Po tym, co usłyszały,
były pewnie, że mogą ich odszukać. Miały jakiś trop. Vivienne Breckinbridge,
ile może być kobiet o tym nazwisku w Wirginii? Cassie liczyła jednak na to, że
kimkolwiek była ta kobieta, mieszka nadal w tym stanie.
Chcąc nadrobić stracone chwile, Cassie i
Alexa odsunęły w czasie poszukiwania Vivienne. Miały przed sobą jeszcze kilka
wspólnych godzin, a potem Lexi będzie musiała wrócić do swoich spraw w
Charlotte. Czas, który im pozostał zapełniły rozmową. Starały się nie myśleć o
wydarzeniach ostatnich dni. To miały być tylko ich czas i nikogo więcej.
Kilka godzin później, kiedy zamknęła drzwi za
swoją siostrą, włączyła komputer i zaczęła w sieci wyszukiwać czegoś na temat
Vivienne. Niestety nie było to zbyt łatwe, ponieważ nie było po niej śladu. Po
dłuższym czasie przeszukiwania portali społecznościowych, trafiła na profil
niejakiego Jemesa Breckinridge. Ze zdumieniem odkryła podpis na jednym ze
zdjęć.
– Charles Breckinridge – przeczytała uważnie,
oglądając zdjęcia Jamesa. – Kim, do cholery, jesteś?
Dokładnie przeczytała informacje o chłopaku.
Był nieco młodszy od niej, mieszkał w Wirginii i, przede wszystkim, posiadał
zdjęcie z Charlesem. Zastanawiała się, czy jest to ten mężczyzna, którego
szuka. Licząc na znalezienie jeszcze innych informacji, weszła w listę
znajomych i wpisała tak bardzo poszukiwane przez nią nazwisko. Wyświetlił się
jeden profil, należący do młodziutkiej Ashley Breckinridge. Cassie
przypuszczała, że ta dwójka jest ze sobą spokrewniona.
***
Po odnalezieniu profilu Jamesa, Cassie
postanowiła trochę odetchnąć i przemyśleć całą sprawę. By o niej nie myśleć,
rzuciła się w wir pracy, której dość dużo przybyło.
Minęło kilka tygodni od momentu wyszukania
profilu, a dziewczyna nadal nie wiedziała, co powinna zrobić. Zastanawiała się
nad tym, aby odpuścić całą sprawę. Będąca w ciągłym kontakcie Lexi, zganiła
siostrę za ten pomysł i kazała jej się doprowadzić do ładu.
Piękny, słoneczny wrzesień już dawno ustąpił
szaremu i deszczowemu październikowi. Cassie, przybita chorobą i panującą aurą,
nie radziła sobie z presją ze strony przyjaciółki i siostry. Obie kobiety
zgodnie stwierdziły, że powinna dowiedzieć się prawdy.
Siedząc wieczorem z laptopem na kolanach i
grzejąc się przy kominku podjęła decyzję. Decyzję, która zaważy na jej
przyszłym życiu.
[12.10.2016]
Cassie: Cześć, jak się miewasz?
Nieznany
użytkownik: Hej!
Gotuję kolację. Znamy się?
Cassie: Prawdopodobnie się nie znamy.
Nieznany
użytkownik:
Jestem James.
Nieznany
użytkownik zaprosił cię do grona znajomych.
James: Teraz już się znamy. Miło mi, Cassie.
James Breckinridge dodał ją do znajomych i co
dalej? Co mam teraz zrobić, zastanawiała się,
obserwując wesołą gonitwę kota za myszą na baterie.
Spotkanie sióstr było niezwykle przejmujące. Dobrze opisałaś emocje, dialogi były dobrze dopracowane. Wiele wyjaśnił ten rozdział. :) Dobrze, że siostry sobie wybaczyły. Teraz będą się wspierać a nie uciekać przed problemami. Historia z adopcją - zupełnie niespodziewana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ściskam mocno! :*
Jak tam prawko? ;)
Adopcja - skąd ta pewność? :P Cieszę się, że opis spotkania Cassie i Lexi mi wyszedł - uwierz, że było mi bardzo ciężko to opisać bo nie mam siostry :D Wyjaśnił wiele i znowu stworzył kolejne pytania? :D
UsuńA prawko - świetnie! Cztery godziny za mną! Jazda po warszawie jest ciężka. Ale źle nie było, tylko korek na rondzie zrobiłam :D
Hahah pamiętam swoje prawko, jak korki tworzyłam. Dasz radę! :D Początki zawsze są trudne. Ja mieszkam w mniejszym mieście, więc łatwiej po takim się jeździ. Toruń to przecież wiocha w porównaniu z Wawą.
UsuńSkąd ta pewność czyli się mylę? No proszę, muszę w takim razie poknuc jakieś teorie spiskowe. Nwm czy jestem w tym dobra, zobaczymy.
Pozdrawiam i jak coś pamiętaj, że trzymam kciuki za Twoje prawko!
No tak... Jak nauczę się po Wawie jeździć to już nic nie będzie trudne :D
UsuńNo nie mogę Ci powiedzieć, czy się mylisz - dowiesz się! A knuj sobie różne wątki, zobaczymy, dokąd Cię zaprowadzą :P
Trzymaj, trzymaj! Byle mocno! :)
Pozdrawiam! :)
Cześć!
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazłam czas, żeby przeczytać Twoje opowiadanie. Ogólnie bardzo ładnie piszesz, to jest Twoja pierwsza historia?:D Ładnie opisane miejsca, uczucia, w ogóle wszystko, tak dokładnie, że aż się chce czytać.
Cassie aż się szkoda robi. Najgorsze co może spotkać człowieka, to opuszczenie przez ludzi, których się kocha. Takie życie, ale jednak bolesne. Dobrze jednak, że ma siostrę, która ją wspiera.
Na pewno mnie zaciekawiłaś tą tajemnicą z adopcją. Wiele jakiś wymyślnych teorii powstaje mi w głowie, lubię szukać spisków. ^^
Weny i pozdrawiam :)
Szukaj spisków! Zobaczymy, co wymyślisz :) Nie, WD to moje trzecie opowiadanie :) Cieszę się, że opisy wyszły mi dobrze i cały wątek Alexy, ponieważ był dla mnie bardzo trudny!
UsuńPozdrawiam!
Hejo, hejo :) Kolejny rozdział za nami. W sumie nie wyobrażam sobie, że Lexi mogłaby teraz nie powrócić. Idealnie wpasowuje się w życie Cassie. Teraz siostra (nawet jeśli nie biologiczna) jest dokładnie tym, czego jej potrzeba. Potrzebują siebie nawzajem.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jaka tajemnicza historia wiąze się z adopcja Cassie, Co jest w tym tak strasznego, że wymagało to ukrywania przed Cassie tego faktu? W końcu adopcja to nie wstyd., nie powód do sekretów.
I tajemniczy James. Nie wiem, dlaczego ale mam wyjątkowo silne przeczucie, że James będzie jakim wyjątkowo mraśnym przystojniakiem i na pewno namiesza w życiu (i sercu!) którejś z sióstr.
Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
Tak, Lexi wróciła i chciała wrócić wcześniej... ważne, że się ogarnęła i teraz będą musiały na nowo się poznać, zrozumieć i zaakceptować nową sytuację - zobaczymy, czy sobie poradzą. ;)
UsuńCo do wątku z adopcją - musisz cierpliwie czekać, wszakże to jest ten punkt kulminacyjny.
James jest tajemniczy? Cieszę się, że tak go odebrałaś, ale nie mogę na jego temat nic więcej zdradzić! ;)
Pozdrawiam gorąco!
Przede wszystkim masz lekkie pióro. Dosłownie prześlizguje się po zdaniach i nim się zorientuję kończę czytać dany rozdział. Dosłownie pochłonęłam wszystkie! Trochę ci zazdroszczę, ponieważ wydaje się, że masz wszystko ładnie poukładane, co przekłada się na styl pisania - spokojnie, bez pospiechu,przekazujesz czytelnikowi informacje w odpowiednim momencie i dawce. Choć jeśli o to ostatnie chodzi w tym rozdziale zabrakło mi emocji Cassie związanych z odkryciem prawdy odnośnie adopcji. Mogłaś poświęcić temu więcej uwagi i napisać, co ona czuję. Cassie tak bardzo wydaję się zamknięta w sobie, a raczej nie chcę okazywać i dopuszczać do siebie uczuć, że trudno jest ją poznać i wczuć w nią. Chyba, że taki Twój zamysł ;-) Albo to ja, chcąca poznać każdego bohatera od A do Z. Widać, jest zamknięta po tym, co przeszła - mam na myśli tragedie z rodzicami i ciotką Dorcas. Alexa, mam wrażenie, że to bohater, który będzie wzbudzał we mnie skrajne emocje; od lubię po nienawidzę, nie rozumiem ciebie i twojego zachowania. Gryzie mnie ta znajomość, właściwie przyjaźń z Adalind. Taka relacja pacjent-terapeuta jest nieprofesjonalna. W prawdziwym życiu prawdziwy terapeuta musiałby zrezygnować ze znajomości z pacjentem lub byłym pacjentem. Wiem o tym z doświadczenia. Ale akurat Adalind wprowadza taki ciepły nastrój. Nie boi się emocji i uczuć. Wręcz wylewają się z niej. Cóż, czekam na rozwój sytuacji i dalszy zwrot wydarzeń.
OdpowiedzUsuńFakt, całą historię (a przynajmniej prawie) mam rozpisaną w punktach, więc wiem, jak ma wyglądać każda część i, co od niej tak właściwie chcę - co nie znaczy, że czasami coś zmieniam! :D
UsuńEmocje Cassie związane z listem w tym rozdziale były nieco okrojone na rzecz Alexy i Jamesa - chciałam pokazać, że nie siądzie i się nie załamie. Adopcja tutaj jest ważnym wątkiem i będzie on rozbudowywany i jej emocje też :) mam nadzieję, że to mi wyjdzie :) Tak, Cassie na początku ma być nieco zamknięta i powoli ma się otwierać i pokazywać swoją naturę i charakter.
Czemu masz takie wrażenie odnośnie Alexy?:) Jestem bardzo ciekawa! I w takim razie jej temat zostawiam do poznania w kolejnych rozdziałach!
Wiem, że znajomość pomiędzy pacjentem i lekarzem "og głowy" jest wbrew zasadom etyki i nieprofesjonalne, ale też jest takie życie, że czasami - wbrew wszelkiej logice - ludzie się próbują zaprzyjaźnić i to też chciałam pokazać (teraz muszę ten wątek jeszcze raz przemyśleć, żeby dobrze wyszedł!) Adalind miała właśnie być taką ciepłą osobą, która zawsze rozgraniczała życie prywatne i zawodowe, ale coś się jednak zmieniło w jej zachowaniu i postępowaniu. Masz jakieś zawodowe powiązania z psychologią lub psychiatrią?
Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że zostaniesz stałą czytelniczką i Cię nie zawiodę!
Pozdrawiam gorąco!
Cassie najwyraźniej jest osobą, której trudno przychodzi okazywanie uczuć, również te względem siebie. Może uważa, że oddalając obawy i uczucia, ból zelży na sile? W sumie, to i lepiej. Nie lubię zbytnio emocjonalnych postaci, jeśli już, muszą być naprawdę odpowiednio poprowadzeni.
UsuńWokół Alexy mam wrażenie, jakby krążyła pewnego rodzaju aura tajemniczości i niepewności o której ona nie ma pojęcia. Uczy się siebie, poznaję, sprawdza. Tak ją przynajmniej odbieram. Zapewne relację z siostrą na to się nakładają.
Wiem, w opowiadaniu wszystkie chwyty są dozwolone (pod warunkiem, że odpowiednio się je dawkuję;) No, nie do końca. Ale trochę wiem w tej sprawie.
Najważniejsze to nie zawieść samej siebie. Ćwiczyć, doskonalić się, nie porównywać względem innych. Być zadowolonym ze swej pracy, czytelnicy docenią Twą pracę, jeśli będzie widoczna i oddasz za pośrednictwem historii część siebie ;-)
Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Tak, Cassie ma być nieco zamknięta przez to, co przeżyła - czytelnik poznaje ją w pewnym momencie jej życia. A Alexa, cóż to jest postać trudna, ale bardzo wdzięczna. I poniekąd chciałam ją pokazać "na nowo" w końcu kiedyś była w życiu Cassie ale zniknęła na kilka lat i trzeba ją od nowa poznać. A i ona sama musi nauczyć się swoich uczuć, zachowań względem siostry. Te wszystkie sytuacje są dla nich zupełnie nowe i chciałam to ukazać - mam nadzieję, że mi wychodzi :)
UsuńSzczerze mówiąc to rzadko wchodzę na blogi komentujących u mnie, bo boje się ze się wciagne i potem nie będę miała czasu nadrabiać xd ale jednak coś mnie podkusilo i zajrzałam do ciebie. Oczywiście z miejsca zakochałam się w estetyce. Uwielbiam takie kolory, a jeśli ten śliczny szablon zrobiłaś sama, to chetnie złoże u ciebie zamowienie xd no i tak mnie ten szablon skusi ze zostałam i przeczytałam. Oczywiście nie żałuję, historia mnie wciągnęła. Bardzo fajnie operuje sz fabuła zostawiając te wszystkie nieodpowiedznia i nie podając nam wszystkiego od razu na tacy. Oczywiście dla czytelnika frustrujące, ale jeszcze bardziej zachęcające do dalszego czytania ;) historia Cassandry (swoją drogą, piękne imię wybrałaś) bardzo mnie zaciekawiła i na pewno będę czytać każdy rozdział, żeby wiedzieć jak to się wszystko potoczy. Juz w prologu moja uwagę przykul epizod z koleżanką z pracy (Rachel? Czytałam wczoraj, mam nadzieję że nie mylę imienia :D) i z jej dziwnym zachowaniem, zwłaszcza ze z rozmowy wynikało, że to nie pierwsza taka sytuacja. Oczywiście najciekawsza w tym momencie jest adopcja i biologiczni rodzice ;) fajnie opisujesz emocje Cassandry, zawsze się bardzo wczuwam w te postać. Scena, kiedy siostry się spotkały i rozmawiały - bardzo przejmująca. Podoba mi się tez przyjaźń z psychoterapeutka, mam wrażenie ze tylko przy niej Cassandra się tak naprawdę otwiera.
OdpowiedzUsuńWybacz ze komentarz taki bez składu i ładu ale większość pisałam jwszczęcia z pracy, jednocześnie wyzwaniajac do klientów xd obiecuje ze następny będzie lepszy.
Dodaje do obserwowanych i czekam na następne ;) pozdrawiam , dużo weny życzę i zapraszam do siebie ;*
Bardzo się cieszę, że jednak zaryzykowałaś i weszłaś! A jeszcze bardziej się cieszę, że opowiadanie Ci się spodobało (hurra, nowy czytelnik!):) Tak, szablon jest mojego autorstwa, miło mi, że Ci się podoba.
UsuńCzasami te niedopowiedzenia są pewnie wkurzające, co?:P Będę starała się w kolejnych wątkach wyjaśniać niektóre sprawy (może jakieś pytania?)
Powiem szczerze, że jestem zaskoczona tym, że tekst tak zaciekawia - miałam co do tego pewne obawy. A tu proszę! teraz muszę się starać, żeby nikogo nie zawieść ;)
Miło mi czytać tak miły i budujący komentarz, bo bardzo obawiałam się wątku Lexi i Cassie - czy podołam.
Pozdrawiam gorąco!
Zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :)
UsuńNiezłe to jest, podoba mi się !
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło!
UsuńHistoria naprawdę się rozkręca.
OdpowiedzUsuńUjęło mnie spotkanie sióstr po latach. Choć do końca nie wiem dlaczego Alexa mimo swojej miłości do siostry wyjechała sześć lat temu i zostawiła Cassie pomimo zapewnień, że nigdy tego nie zrobi, sądzę, że to ma związek ze śmiercią ich rodziców. Ciekawi mnie strasznie dlaczego Cassie obwinia się za ich śmierć? Skoro zginęli w wypadku (?), to był to wypadek, tak? Tak czy owak wzruszające spotkanie. Cieszę się, że dziewczyny wyjaśniły sobie wszystko i mają ze sobą stały kontakt.
No to sprawy się troszkę skomplikowały. Nie dziwię się Cassie, że postanowiła odnaleźć swoich biologicznych rodziców. Odkrycie z pewnością wywróciło jej życie do góry nogami i myśl o tych ludziach, którzy przed laty ją zostawili teraz będzie zaprzątać jej głowę. Myślę, że ciotka Dorcas wiedziała o tym, że Cassie jest adoptowana, no bo skąd u niej ten list i zdjęcia...
Chyba szykuje się niedługo jakieś spotkanie z Jamesem - prawdopodobnie swoim bratem. Bo nie wierzę, że Cassie nie będzie chciała się z nim spotkać i poznać. Najbardziej jestem ciekawa jak Charles zareaguje na jej widok. No chyba ją pozna, nie?
Jak już kilka razy pisałam - wątek sióstr był dla mnie naprawdę gigantycznym wyzwaniem. I to jeszcze nie koniec! Z kolei wątek z James'em jest łatwy i zabawny! Gorzej będzie później... Ale to później!
UsuńCieszę się, że wyprzedzasz historię i zastanawiasz się "co dalej" - to daje mi też możliwość skontrolowania pewnych rzeczy i ewentualnej korekty.
Odniosłam wrażenie, że trochę za szybko pojawiła się cała ta Alex. W pierwszym rozdziale pojawia się o niej wzmianka, w drugim retrospekcja, a w trzecim dziewczyna już wraca… Szkoda, że nie rozciągnęłaś tego trochę dłużej w czasie, ale to tylko moje subiektywne narzekanie;D
OdpowiedzUsuńAlex mnie trochę denerwowała. Ma na myśli ten fragment, w którym czuła rezygnację, bo Cassie nie chciała się przed nią otworzyć. Moim zdaniem to zupełnie normalne. Siostra ją zostawiła, nie było jej przez długi czas, a teraz nagle się pojawiła i czego oczekuje? Że Cassie od razu zacznie jej się zwierzać? No bez przesady :D
Fragment z czatem i chęcią odnalezienia bliskich – super. Jestem bardzo ciekawa, co z tego dalej wyniknie ;)
Ja wiem, wiem. Ale jakbym miała to ciągnąć to byłoby nudno a teraz można przejść do tej ciekawszej części! :)
UsuńLiczyła na to bo kiedyś były bardzo blisko, później nawaliła a teraz chce to wszystko odkręcić. A jak jest najlepiej coś odkręcić? Proponując żeby ktoś się wyżalił :P
Ty nawet nie wiesz jak ja długo myślałam, jak tu wprowadzić czat!
Powinnam zacząć od początku, ale nie mogę się powstrzymać: jednak to, co zaczęłam podejrzewać przez wzmiankę o liście i zdjęciach okazało się prawdziwe – Cassie została adoptowana. Co więcej, ani ona, ani Lexi nie miały o tym pojęcia. To zadziwiające, jak wiele może zmienić się wraz z jedną śmiercią. Efekt motyla tak bardzo.
OdpowiedzUsuńRozmowa sióstr bardzo emocjonalna, ale co się dziwić? Oczywiście, że obie przeżywają brak kontaktu przez tyle lat. Ale nadal się kochają i to jest najważniejsze, chociaż obawy Cassie są zrozumiałe – zawiodła się, a sądząc z wyjaśnień, Lexi zdążyła ją przed wyjazdem mocno zranić. To naturalne, że kiedy dzieje się coś złego, ludzie często obwiniają siebie nawzajem. W tym przypadku obie się pogubiły i straciły sporo czasu, nie będąc w stanie ze sobą porozmawiać wcześniej. Wielka szkoda, ale – jak to się mówi – lepiej późno niż wcale.
Dlaczego mam wrażenie, że tajemnicy James może być jej bratem? Ewentualnie przypadkowa zbieżność nazwisk i materiał na kogoś bliskiego… Ale ja tak tylko sobie gdybam. Za dużo przeczytanych historii i są tego efekty :D
Nessa.
Mam nadzieję, że ten wątek z adopcją nie wyszedł sztucznie? Mam takie wrażenie, że śmierć bliskioej osoby i porządkowanie po niej rzeczy może ukazać wiele tajemnic i rzeczy, o których nie miało się pojęcia.
UsuńCieszę się, że wątek sióstr tak dobrze wyszedł. Był dla mnie bardzo trudny do napisania.
O James'ie dowiesz się z czasem.
Pozdrawiam gorąco! :)
Dzisiaj jestem tu ; )
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że trochę za bardzo pędzisz z akcją i chociaż cieszę się, że jej też nadmiernie nie spowalniasz, to polecam jednak jedno naprawdę ważne wydarzenie umieszczać w jednym rozdziale i podładować je emocjonalnie. Bo niby wiem, że czują siostry, ale ciut brakuje mi właśnie w tym opisu, zwłaszcza że dalej piszesz "siostry sobie wszystko wyjaśniły". Może lepiej napisać, CO sobie wyjaśniły, jaki był problem, dlaczego siebie opuściły, jakie to były okoliczności. to pozwoli się lepiej wczuć w akcję.
Wątek z adopcją (pomijając, że za szybko) dla mnie nie jest sztuczny. To również mocno życiowe, bo wiele osób przeżywa te dramat. Zastanawiam się, jak wyjdzie rozmowa z Jamesem. Ta końcówka wyszła ciekawie ; ))
Pozdrawiam serdecznie ; ))